WINNER Taehyun x Ty
Kiedy otworzyłaś oczy i spojrzałaś na zegarek była dokładnie 10:21. Późno, ale nie miałaś powodu, by gdziekolwiek się spieszyć, ostatecznie przecież miałaś wolne.
Przypomniało ci się, jak w środku nocy na chwilę ze snu wyrwał cię zgrzyt przekręcanego w zamku klucza. Wtedy było koło drugiej, może bliżej trzeciej. To twój chłopak Taehyun wracał dopiero do domu z practice roomu. Teraz łóżko obok ciebie też już było puste, co oznaczało, że prawdopodobnie znowu się nie zobaczycie.
Wygrzebałaś się spod kołdry i poszłaś do łazienki, gdzie ogarnęłaś się na tyle, na ile to było konieczne, skoro i tak zamierzałaś być cały dzień sama w domu. Owinięta w szlafrok Taehyuna przeniosłaś się do kuchni.
Po skromnym śniadaniu i porannej kawie nie miałaś właściwie dalszych planów. Wyjrzałaś przez okno: z nieba sypał drobniutki śnieg, jakby solidna warstwa białego puchu na ziemi nie wystarczała.
Byłaś zajęta obserwowaniem wirujących płatków, które na tle bladoszarego nieba wydawały się niemal grafitowe, kiedy poczułaś czyjeś ręce zaplatające się wokół twojej talii. Podskoczyłaś wystraszona.
- Nie słyszałam jak wszedłeś - odezwałaś się, odwracając się przodem do tajemniczego "osobnika".
- O to chodziło, to miała być niespodzianka - Taehyun spojrzał na Ciebie spod grzywki. - A najlepsze jest to, że to dopiero pierwsza dzisiaj. Mam wolne popołudnie - oznajmił.
- Przecież zaraz macie comeback? - zdziwiłaś się. Właśnie dlatego widywaliście się ostatnio tak rzadko, chociaż mieszkaliście pod jednym dachem. Wytwórnia Taehyuna narzuciła jemu i reszcie zespołu tak napięty grafik, że każdą możliwą chwilę, w dzień i w nocy, spędzali na treningach.
- Właśnie dlatego. niedługo będę wracał do ciebie tylko po to, żeby spać - odpowiedział, przekrzywiając lekko głowę. - Nie sądzisz, że powinnaś mi już oddać mój szlafrok? - zmienił temat, bawiąc się paskiem zawiązanym wokół twojej talii.
- Ale będzie mi zimno~ - droczyłaś się.
- Coś wymyślimy - zapowiedział chłopak, ciągnąc cię w stronę sypialni.
Posadził cię na łóżku, a sam usiadł obok ciebie. Po dłuższej chwili ciszy zaczęłaś się zastanawiać, co jest nie tak.
- Taehyun?
- Hm?
- Co teraz?
- Posiedzimy i popatrzymy sobie w oczy - wymyślił na poczekaniu, odwracając się w twoją stronę i zmuszając cię, żebyś też na niego spojrzała.
- Ale... mówiłeś coś, że chcesz odzyskać swój szlafrok - przypomniałaś.
- No tak...
- To go sobie weź~ - oznajmiłaś, nadal nie ruszając się z miejsca.
Nie musiałaś długo czekać, by dłonie chłopaka znowu znalazły się na twoim pasku. Chwile później szlafrok leżał już na podłodze obok łóżka, a ty wybuchnęłaś śmiechem na widok miny Taehyuna.
- Zaskoczony?- wykrztusiłaś po dłuższej chwili.
- Poważnie spałaś w mojej koszulce?!
- Nie zauważyłeś jak się kładłeś? - śmiałaś się dalej.
- Było ciemno i późno - odpowiedział chłopak. - Masz jeszcze na sobie coś mojego? Bo ostrzegam, że będę zmuszony ci to zabrać.
- Tylko spróbuj! - zmieniłaś front, chwytając najbliższą poduszkę. - Chcesz się bić?~
- Przegrasz - zapowiedział Taehyun, łapiąc druga poduszkę.
Rzeczywiście, parę minut później leżałaś na łóżku oddychając ciężko, przygnieciona ciałem chłopaka.
- Za karę teraz musisz spełnić jedno moje życzenie - oznajmił, również z trudem łapiąc oddech.
- Jakie?
- Dzisiaj wieczorem pójdziesz ze mną tam, gdzie będę chciał, bez zadawania żadnych pytań - zakomunikował Taehyun.
- Ale...
- Miało być bez pytań - przerwał ci.
Nie miałaś więcej okazji, by protestować.
Na dworze powoli zaczynało się już robić szarawo, kiedy Taehyun oznajmił, że "już czas". Kazał ci się porządnie ubrać, a sam gdzieś zniknął. Opatuliłaś się w sweter i szalik, zabrałaś z szafy rękawiczki dla Taehyuna, bo on jak zwykle o nich zapomniał i wyszłaś z domu.
Ledwo zamknęłaś drzwi, a juz oberwałaś w plecy sporą śnieżką.
- Zwariowałeś, kretynie?! - podbiegłaś do niego. - Odmrozisz sobie ręce!
Złapałaś obie jego i zamknęłaś je w swoich, żeby trochę je rozgrzać. Palce chłopaka rzeczywiście były już lodowato zimne.
- A teraz masz natychmiast założyć rękawiczki - rozkazałaś pół minuty później, podając mu je.
Chłopak posłuchał cię bez gadania.
- Będę dzisiaj twoim reniferem~ - oznajmił, a widząc twoją zaskoczoną minę, uśmiechnął się tylko jeszcze szerzej. - Zapraszam panienkę do sań - wskazał na stojące na śniegu drewniane sanki.
- Mówisz poważnie?
- Owszem - pokiwał głową. - To jest kolejna dzisiejsza niespodzianka. Tak długo mi o tym marudziłaś, że... - nie skończył, bo rzuciłaś mu się na szyję i go pocałowałaś.
- Jestes cudowny, wiesz?
- Dla ciebie wszystko - rozpromienił się Taehyun. - siadaj na sanki, jedziemy do parku.
Jeszcze przez moment miałaś wątpliwości, czy aby nie jesteś za ciężka, ale chłopak błyskawicznie je rozwiał. Kiedy dotarliście do parku było już zupełnie ciemno, więc dookoła nie było żywej duszy.
- Nie byłam na sankach chyba z 10 lat - westchnęłaś.
- Dzisiaj to nadrobimy - uśmiechnął się w ciemności Taehyun. - Zjeżdżasz?
Podeszłaś do niego bliżej.
- Chyba się boję - przyznałaś. - Zjedziesz ze mną?
Spodziewałaś się, że chłopak zacznie się śmiać albo rzuci jakimś komentarzem, ale on wziął cię za rękę i posadził na sankach, a sam usiadł tuż za tobą tak, że opierałaś się o niego plecami siedząc między jego nogami. chwilę później mknęliście już w dół.
Nie miałaś tego w planach, więc chyba to chłodne zimowe powietrze sprawiło, że zaczęłaś piszczeć. Zaraz potem zawtórował ci śmiech chłopaka.
Nie wzięliście ze sobą zegarka, a w parku nikogo nie było, więc kompletnie zapomnieliście o upływającym czasie. Byliście tylko coraz bardziej zmęczeni nieustannym wchodzeniem pod górę.
Po raz kolejny usiedliście razem na sankach i ruszyliście w dół. Już prawie całkiem się zatrzymaliście kiedy, być może częściowo celowo, straciłaś równowagę i przewróciłaś się na śnieg, ciągnąc za sobą Taehyuna.
- Nie mam już siły - westchnęłaś, patrząc na purpurowe od chmur śniegowych niebo.
- Chcesz wrócić do domu? - spytał chłopak, przysuwając się do ciebie.
- Nie, zostańmy tak jeszcze przez chwilę - poprosiłaś.
Było kompletnie cicho, zaczął tylko sypać delikatny śnieg. Przymknęłaś oczy, a kiedy je znowu otworzyłaś, zobaczyłaś pochylającego się nad tobą Taehyuna. Zaraz potem wasze usta się spotkały. Zaplotłaś palce w jego wlosy, podczas gdy on napierał na ciebie całym ciałem.
- Taehyun... - wydyszałaś po dłuzszej chili.
- Mmmm...?
- Wróćmy lepiej do domu zanim się przeziębisz - pogłaskałaś go po policzku.
Otrzepaliście się nawzajem ze śniegu i trzymając się za ręce poszliście przez opustoszały park, ciągnąc za sobą sanki.
Zaraz po przekroczeniu progu domu poszłaś zaparzyć wam herbatę z cytryną, bo zmarzliście bardziej, niż wam się wcześniej wydawało. Kiedy weszłaś do salonu z parującymi kubkami, Taehyun siedział już na kanapie naprzeciwko telewizora, układając dookoła siebie poduszki i koce.
- Co powiesz na maraton filmowy? - spytał.
- A gdzie mam niby usiąść? - zaśmiałaś się.
- Jak to gdzie - chłopak złapał cię za biodra i posadził sobie na kolanach. Dosłownie w ostatniej chwili zdążyłaś odstawić kubki z wrzątkiem na stojący w pobliżu stolik.
Wtuliłaś się w koszulkę chłopaka.
- Mam przeczucie, że to oglądanie filmów to nam nie wyjdzie - wymruczałaś.
Było ciepło i bezpiecznie. Taehyun owinął was oboje w koc jak w wielki kokon i kołysał cię delikatnie w ramionach, nucąc coś pod nosem. Herbata stygła powoli, ale właściwie i tak już nie była potrzebna.
Nie byłaś śpiąca, ale ciepło ciała Taehyuna i jego spokojny głos sprawiły, że twoje powieki zaczęły robić się ciężkie. Jak przez mgłę usłyszałaś ostatnie słowa piosenki:
I'm confessing now, I want you to be my girl
I want you to be in my arms when I wake up every morning
Just stay like this
This is my confession...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz