VIXX Ravi x Ty
- Noona, pralka się zepsuła~ - usłyszałaś głos Hyuka gdzieś z okolic łazienki.
Westchnęłaś lekko.
- I co ja mam niby z tym zrobić? - odkrzyknęłaś.
- Przyjdź tu i ją napraaaw! - wydarł się Ken.
Nie miałaś wyjścia, musiałaś wyjść spod cieplutkiego kocyka i iść tam do nich, bo inaczej taka wykrzykiwana dyskusja mogłaby trwać godzinami.
- Dlaczego ja? - spytałaś opierając się o ścianę obok drzwi łazienki chwilę później.
- Bo ja nie umiem - odpowiedział Hongbin. - Oni też nie.
- A skąd niby ja mam umieć? - ciągnęłaś dalej tą bezsensowną wymianę zdań.
Zrobiło się cicho.
- Właśnie. Zadzwońcie do serwisu - zaproponowałaś.
- I tak już nie przyjadą dzisiaj, a sytuacja jest raczej kryzysowa - zauważył Ken.
Znowu westchnęłaś. Odkąd zamieszkałaś z nimi zaczęło ci to wchodzić w nawyk.
- Co wam uprać? - spytałaś zrezygnowanym tonem.
- Waaah, kocham cię noona - Hyuk rzucił ci się na szyję.
- To wspaniale - odsunęłaś go. - A co dokładniej?
- To - Leo machnął ręką, wskazując na stertę ubrań leżącą na podłodze w kącie.
Naprawdę nieźle ci się wcześniej siedziało z kubkiem ciepłej herbatki i laptopem na kolanach.
Zagoniłaś Hongbina i eNa do segregowania kolorów, a sama w tym czasie napełniłaś dużą miskę ciepłą wodą z płynem do prania. Zapowiadał się romantyczny wieczór w towarzystwie brudnych koszulek chłopców.
Wrzuciłaś pierwszą porcję ubrań do miski i zanurzyłaś ręce w ciepłej wodzie. Pierwsza partia prania i płukania poszła ci całkiem sprawnie. Kiedy zaczynałaś drugą "serię", rozległo się pukanie do drzwi.
- Czego? - zawołałaś przekrzykując pluskanie wody.
- Sikuuu~ - odpowiedział Ken, skrobiąc paznokciami w futrynę drzwi.
- Poczekaj chwilę.
- Ale ja nie mogę - marudził.
- Nie masz pięciu lat, parę minut wytrzymasz - przewróciłaś oczami.
- Nasikam do zlewu w kuchni - zagroził chłopak.
- Nie zrobisz tego - mimo wszystko miałaś pewne obawy, że byłby w stanie spełnić swoją groźbę.
- Założymy się?
Zamyśliłaś się, wyciskając wodę z ostatniej koszulki. Bezpieczniej było jednak nie ryzykować.
- Poddaję się - wytarłaś ręce w wiszący na wieszaku ręcznik i wyszłaś z łazienki.
Poczłapałaś bez celu do kuchni, gdzie przy stole siedział Hyuk, a Hongbin kombinował coś przy kuchence. Czajnik z wodą zaczynał gwizdać już ostrzegawczo. Zakręciłaś gaz.
- Co jecie? - spojrzałaś wymownie na stojącą przed Hyukiem miseczkę.
- Kaszkę~ - zawołał młodszy, radośnie wymachując torebką pełną sproszkowanego jedzonka dla niemowlaków. - Chcesz też?
- Raczej podziękuję - uśmiechnęłaś się do niego.
- Zrobić ci herbaty? - zapytał zamiast tego Hongbin.
- Poproszę - posunęłaś mu swój ulubiony kubek.
- JAEHWAN, DŁUGO BĘDZIESZ TAM SIEDZIAŁ? - wydarł się w tym samym momencie Hakyeon. Najwyraźniej w tym domu nie mogło być ani chwili spokoju.
Zdążyłaś wypić cały kubek herbaty i nakarmić Hyuka kaszką, zanim łazienka nareszcie się zwolniła i mogłaś kontynuować pranie.
Właśnie kończyłaś ostatnie, finalne płukanie, kiedy twoją uwagę przyciągnęła pewna pływająca w misce część garderoby. Różowe bokserki w króliczki.
- Eeej, chodźcie no tu na chwilę~! - zawołałaś, rozchlapując wodę po całej łazience. - Czyje to? - wyszczerzyłaś zęby wskazując na różową szmatkę, kiedy chłopcy zgromadzili się już w drzwiach łazienki.
- Co co? - Ken wsadził łapę do miski i wyciągnął bokserki. - A. To nie moje. - stwierdził po krótkiej chwili ciszy.
Leo tylko przewrócił oczami i wycofał się z powrotem do jednego z mniejszych pokoi.
- Czy wyglądam na kogoś, kto nosiłby bieliznę w króliczki? - oburzył się N. - Jestem poważnym, odpowiedzialnym liderem, wypraszam sobie...
- To Raviego - przerwał mu nagle Hyuk.
- ...co - zapowietrzył się na chwilę Hongbin.
- Skąd wiesz? - Hakyeon spojrzał na młodszego z nieskrywanym zainteresowaniem.
- Widziałem, jak kiedyś po kryjomu dorzucał do pralki - pokiwał głową z anielskim uśmiechem maknae.
Starałaś się powstrzymać śmiech. Najwyraźniej jednak znałaś Wonshika gorzej, niż ci się wydawało.
- Nie pochwalił ci się? - tym razem to Ken wyszczerzył do ciebie uzębienie.
- No właśnie nie. Chyba powinniśmy poważnie pogadać jak tylko wróci - zrobiłaś groźną minę.
- Jak kto wróci? - od drzwi wejściowych rozległ się głos Raviego.
- Proszę proszę, kto się pojawił. Wytłumacz proszę wszystkim zgromadzonym... chwila... LEOOO~ - krzyknął N w stronę drzwi, za którymi zniknął wcześniej wokalista. - Leo, żyjesz?!
- Nie - odpowiedziało coś ze środka.
- Chodź tu na chwilkę~
- Daj mi spokój.
- No nieważne - zrezygnował lider. - Jak już mówiłem, wytłumacz proszę, jak to się stało, że twoja dziewczyna dowiaduje się o tak kompromitujących aspektach twojego życiorysu z, że tak powiem, drugiej ręki?
- Ale co?? - spytał nieprzytomnym tonem Ravi, patrząc na zmianę to na ciebie, to na Hakyeona.
- To! - Ken pomachał raperowi kompromitującą częścią garderoby przed twarzą, kapiąc wodą po całej łazience.
- AAAAA~! - wydarł się Wonshik. - Skąd to macie?!
- Pralka się zepsuła i pranie wam robię - spojrzałaś na niego niewinnie.
- To zdradzisz nam swoją słodką tajemnicę i powiesz, skąd je masz? - dopytywał Hakyeon.
- Kupiłem. Kiedyś, dawno. - zaczerwienił się przyparty do muru raper.
- Spokojnie hyung, bo ci jakaś żyłka pęknie i co będzie - nabijał się dalej Hyuk.
Wonshik wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, obrócił się na pięcie i pomaszerował do twojego pokoju. Chyba jednak trochę przesadziliście.
Kiedy wszystkie wyprane rzeczy wisiały już na sznurku, a Hakyeon, Jaehwan, Hyuk, Hongbin i Taekwoon jedli coś kolacjopodobnego w kuchni, zebrałaś się w sobie i poszłaś do pokoju Raviego.
- Oppa, mogę wejść? - zatrzymałaś się na chwilę przed drzwiami, ale i tak nie zamierzałaś czekać na odpowiedź. W środku paliła się tylko jedna lampka, a raper siedział na łóżku ze słuchawkami na uszach i laptopem na kolanach. Usiadłaś obok niego.
Raper nadal nie reagował na twoją obecność. Spojrzałaś na ekran laptopa i rozpoznałaś grafikę programu do komponowania muzyki. Może lepiej byłoby mu teraz nie przeszkadzać, ale i tak nie zamierzałaś odpuścić.
- Jesteś zły? - spytałaś przytulając się do jego ramienia. To była pierwsza rzecz jaka przyszła ci do głowy.
- Mhm.
- Ale przecież to były tylko takie głupie żarty.
- Mhm.
- I długo zamierzasz się tak dąsać?
- Mhm...
- Może jeszcze mam cię przeprosić, co? - zaczęłaś się powoli irytować.
- Mhm.
- Ej, Ravi, czy ty mnie w ogóle słyszysz?
- Mhm - powtórzył po raz kolejny chłopak. Chwilę później zdjął słuchawki i oderwał wzrok od laptopa. - Mówiłaś coś? - spytał obejmując cię ramieniem.
- Nic ważnego - zaśmiałaś się, lekko zaskoczona. - Chodź, zjemy coś - pociągnęłaś go za rękę do kuchni.
Westchnęłaś lekko.
- I co ja mam niby z tym zrobić? - odkrzyknęłaś.
- Przyjdź tu i ją napraaaw! - wydarł się Ken.
Nie miałaś wyjścia, musiałaś wyjść spod cieplutkiego kocyka i iść tam do nich, bo inaczej taka wykrzykiwana dyskusja mogłaby trwać godzinami.
- Dlaczego ja? - spytałaś opierając się o ścianę obok drzwi łazienki chwilę później.
- Bo ja nie umiem - odpowiedział Hongbin. - Oni też nie.
- A skąd niby ja mam umieć? - ciągnęłaś dalej tą bezsensowną wymianę zdań.
Zrobiło się cicho.
- Właśnie. Zadzwońcie do serwisu - zaproponowałaś.
- I tak już nie przyjadą dzisiaj, a sytuacja jest raczej kryzysowa - zauważył Ken.
Znowu westchnęłaś. Odkąd zamieszkałaś z nimi zaczęło ci to wchodzić w nawyk.
- Co wam uprać? - spytałaś zrezygnowanym tonem.
- Waaah, kocham cię noona - Hyuk rzucił ci się na szyję.
- To wspaniale - odsunęłaś go. - A co dokładniej?
- To - Leo machnął ręką, wskazując na stertę ubrań leżącą na podłodze w kącie.
Naprawdę nieźle ci się wcześniej siedziało z kubkiem ciepłej herbatki i laptopem na kolanach.
Zagoniłaś Hongbina i eNa do segregowania kolorów, a sama w tym czasie napełniłaś dużą miskę ciepłą wodą z płynem do prania. Zapowiadał się romantyczny wieczór w towarzystwie brudnych koszulek chłopców.
Wrzuciłaś pierwszą porcję ubrań do miski i zanurzyłaś ręce w ciepłej wodzie. Pierwsza partia prania i płukania poszła ci całkiem sprawnie. Kiedy zaczynałaś drugą "serię", rozległo się pukanie do drzwi.
- Czego? - zawołałaś przekrzykując pluskanie wody.
- Sikuuu~ - odpowiedział Ken, skrobiąc paznokciami w futrynę drzwi.
- Poczekaj chwilę.
- Ale ja nie mogę - marudził.
- Nie masz pięciu lat, parę minut wytrzymasz - przewróciłaś oczami.
- Nasikam do zlewu w kuchni - zagroził chłopak.
- Nie zrobisz tego - mimo wszystko miałaś pewne obawy, że byłby w stanie spełnić swoją groźbę.
- Założymy się?
Zamyśliłaś się, wyciskając wodę z ostatniej koszulki. Bezpieczniej było jednak nie ryzykować.
- Poddaję się - wytarłaś ręce w wiszący na wieszaku ręcznik i wyszłaś z łazienki.
Poczłapałaś bez celu do kuchni, gdzie przy stole siedział Hyuk, a Hongbin kombinował coś przy kuchence. Czajnik z wodą zaczynał gwizdać już ostrzegawczo. Zakręciłaś gaz.
- Co jecie? - spojrzałaś wymownie na stojącą przed Hyukiem miseczkę.
- Kaszkę~ - zawołał młodszy, radośnie wymachując torebką pełną sproszkowanego jedzonka dla niemowlaków. - Chcesz też?
- Raczej podziękuję - uśmiechnęłaś się do niego.
- Zrobić ci herbaty? - zapytał zamiast tego Hongbin.
- Poproszę - posunęłaś mu swój ulubiony kubek.
- JAEHWAN, DŁUGO BĘDZIESZ TAM SIEDZIAŁ? - wydarł się w tym samym momencie Hakyeon. Najwyraźniej w tym domu nie mogło być ani chwili spokoju.
Zdążyłaś wypić cały kubek herbaty i nakarmić Hyuka kaszką, zanim łazienka nareszcie się zwolniła i mogłaś kontynuować pranie.
Właśnie kończyłaś ostatnie, finalne płukanie, kiedy twoją uwagę przyciągnęła pewna pływająca w misce część garderoby. Różowe bokserki w króliczki.
- Eeej, chodźcie no tu na chwilę~! - zawołałaś, rozchlapując wodę po całej łazience. - Czyje to? - wyszczerzyłaś zęby wskazując na różową szmatkę, kiedy chłopcy zgromadzili się już w drzwiach łazienki.
- Co co? - Ken wsadził łapę do miski i wyciągnął bokserki. - A. To nie moje. - stwierdził po krótkiej chwili ciszy.
Leo tylko przewrócił oczami i wycofał się z powrotem do jednego z mniejszych pokoi.
- Czy wyglądam na kogoś, kto nosiłby bieliznę w króliczki? - oburzył się N. - Jestem poważnym, odpowiedzialnym liderem, wypraszam sobie...
- To Raviego - przerwał mu nagle Hyuk.
- ...co - zapowietrzył się na chwilę Hongbin.
- Skąd wiesz? - Hakyeon spojrzał na młodszego z nieskrywanym zainteresowaniem.
- Widziałem, jak kiedyś po kryjomu dorzucał do pralki - pokiwał głową z anielskim uśmiechem maknae.
Starałaś się powstrzymać śmiech. Najwyraźniej jednak znałaś Wonshika gorzej, niż ci się wydawało.
- Nie pochwalił ci się? - tym razem to Ken wyszczerzył do ciebie uzębienie.
- No właśnie nie. Chyba powinniśmy poważnie pogadać jak tylko wróci - zrobiłaś groźną minę.
- Jak kto wróci? - od drzwi wejściowych rozległ się głos Raviego.
- Proszę proszę, kto się pojawił. Wytłumacz proszę wszystkim zgromadzonym... chwila... LEOOO~ - krzyknął N w stronę drzwi, za którymi zniknął wcześniej wokalista. - Leo, żyjesz?!
- Nie - odpowiedziało coś ze środka.
- Chodź tu na chwilkę~
- Daj mi spokój.
- No nieważne - zrezygnował lider. - Jak już mówiłem, wytłumacz proszę, jak to się stało, że twoja dziewczyna dowiaduje się o tak kompromitujących aspektach twojego życiorysu z, że tak powiem, drugiej ręki?
- Ale co?? - spytał nieprzytomnym tonem Ravi, patrząc na zmianę to na ciebie, to na Hakyeona.
- To! - Ken pomachał raperowi kompromitującą częścią garderoby przed twarzą, kapiąc wodą po całej łazience.
- AAAAA~! - wydarł się Wonshik. - Skąd to macie?!
- Pralka się zepsuła i pranie wam robię - spojrzałaś na niego niewinnie.
- To zdradzisz nam swoją słodką tajemnicę i powiesz, skąd je masz? - dopytywał Hakyeon.
- Kupiłem. Kiedyś, dawno. - zaczerwienił się przyparty do muru raper.
- Spokojnie hyung, bo ci jakaś żyłka pęknie i co będzie - nabijał się dalej Hyuk.
Wonshik wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, obrócił się na pięcie i pomaszerował do twojego pokoju. Chyba jednak trochę przesadziliście.
Kiedy wszystkie wyprane rzeczy wisiały już na sznurku, a Hakyeon, Jaehwan, Hyuk, Hongbin i Taekwoon jedli coś kolacjopodobnego w kuchni, zebrałaś się w sobie i poszłaś do pokoju Raviego.
- Oppa, mogę wejść? - zatrzymałaś się na chwilę przed drzwiami, ale i tak nie zamierzałaś czekać na odpowiedź. W środku paliła się tylko jedna lampka, a raper siedział na łóżku ze słuchawkami na uszach i laptopem na kolanach. Usiadłaś obok niego.
Raper nadal nie reagował na twoją obecność. Spojrzałaś na ekran laptopa i rozpoznałaś grafikę programu do komponowania muzyki. Może lepiej byłoby mu teraz nie przeszkadzać, ale i tak nie zamierzałaś odpuścić.
- Jesteś zły? - spytałaś przytulając się do jego ramienia. To była pierwsza rzecz jaka przyszła ci do głowy.
- Mhm.
- Ale przecież to były tylko takie głupie żarty.
- Mhm.
- I długo zamierzasz się tak dąsać?
- Mhm...
- Może jeszcze mam cię przeprosić, co? - zaczęłaś się powoli irytować.
- Mhm.
- Ej, Ravi, czy ty mnie w ogóle słyszysz?
- Mhm - powtórzył po raz kolejny chłopak. Chwilę później zdjął słuchawki i oderwał wzrok od laptopa. - Mówiłaś coś? - spytał obejmując cię ramieniem.
- Nic ważnego - zaśmiałaś się, lekko zaskoczona. - Chodź, zjemy coś - pociągnęłaś go za rękę do kuchni.
~~~~~
Zajrzyjcie też tutaj, polecam ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz