Strony

piątek, 23 września 2016

7 godzin i 22 minuty

Lee Hyunwoo x Ty
Przytuliłaś się plecami do kamiennego komina, obserwując rozgrywającą się niżej scenę. Ubrani na czarno, zamaskowani ludzie popychali na brzegu dachu grupkę wystraszonych, skulonych osób. Jeden z mężczyzn zachwiał się, inni wbrew pozorom mu nie pomogli. Spadł. Zacisnęłaś powieki.
Moment. Nie po to tu byłaś. Otrząsnęłaś się, dostrzegając srebrnowłosego chłopaka. Był coraz bliżej krawędzi, powoli oddzielał się od grupy. Nie miałaś ani chwili.
Sprintem wystartowałaś ze swojej kryjówki. Odepchnęłaś go od urwiska tak, że razem przewróciliście się i stoczyliście na niższą część dachu. Wcześniej twoja stopa ześlizgnęła się i rozcięłaś sobie łydkę, ale to nie był odpowiedni moment na zamartwianie się tym.
Chłopak dyszał ciężko. Potrząsnęłaś nim, dotknęłaś jego policzka.
- Pamiętasz, co mi obiecałeś?!
- Co z twoją nogą...? - wyszeptał bez związku.
- Nic mi nie będzie - zbagatelizowałaś, chociaż ciepła krew wsiąkała w nogawkę twoich dżinsów. - Teraz pomogę ci dobiec do włazu, ruszamy na trzy... - wstaliście, chłopak oparł się na tobie niemal całym ciężarem.
- Raz... dwa...
- Cięcie! - zawołał ktoś.
- Bardzo ładnie wam poszło, 15 minut przerwy - nagrodził was reżyser.
Westchnęłaś. Trudno było grać tak pewną siebie, odważną postać, skoro sama taka nie byłaś. Prawdę mówiąc, cholernie się bałaś.
- W porządku? - spytał Hyunwoo, nie puszczając cię.
- Tak - odpowiedziałaś, odsuwając się od niego. - Mam tylko nadzieję, że nie będziemy musieli tego powtarzać.
Odeszłaś parę kroków w stronę przyczepy ze swoimi strojami. "Ranna" noga dokuczała ci bardziej, niż się spodziewałaś. Praktycznie nie mogłaś się na niej porządnie oprzeć.
- Kulejesz - zauważył Hyunwoo. - Może jednak...
- Nic mi nie jest - krzywiąc się, wspięłaś się na trzy schodki prowadzące do twojej "garderoby" i zamknęłaś za sobą drzwi.
Usiadłaś na krześle i wpatrzyłaś się w sufit. Właśnie spełniałaś swoje marzenie, może dlatego czułaś tyle różnych emocji. To nie tak, że bycie aktorką było twoją największą życiową ambicją. Chciałaś spróbować w życiu wielu rzeczy, ale w większości przypadków byłaś odważna dopóki nie wyszłaś ze swojego pokoju. Teraz byłaś szczęśliwa, ale jednocześnie bardzo się bałaś.
Nie miałaś pojęcia, ile czasu tak przesiedziałaś, w końcu jednak rozległo się pukanie do drzwi. Gość nawet nie poczekał na odpowiedź. Kątem oka dostrzegłaś szarą czuprynę.
- Reżyser powiedział, że skoro nie możesz chodzić to na dzisiaj koniec. Mam zawieźć cię do szpitala i przypilnować, żebyś sobie bardziej tej nogi nie uszkodziła - poinformował.
- Z tym szpitalem to nie przesadzajmy, sunbae - zaprotestowałaś słabo. - Skoro to koniec zdjęć na dzisiaj, to po prostu pojadę do domu...
- Czym przyjechałaś na plan? - przerwał ci Hyunwoo.
- Rowerem...
- No właśnie. Zawiozę cię samochodem i nie przyjmuję sprzeciwu - uciął dyskusję. Potem pomógł ci przejść te kilkaset metrów na parking i odstawił pod samą klatkę.
Zestresowałaś się. W ramach rewanżu powinnaś go chociaż zaprosić na kawę. Długo milczałaś.
- Przyjadę po ciebie rano, ale gdyby w nocy z nogą coś się działo to dzwoń, pojedziemy do szpitala - przerwał ciszę chłopak.
Pokiwałaś głową, podziękowałaś, wysiadłaś z samochodu i windą wjechałaś na przedostatnie piętro. W nocy nie zadzwoniłaś. Nie zostawił ci numeru telefonu.
***
Siedziałaś przy długim stoliku obok Hyunwoo i kilku innych grających z wami aktorów i aktorek. Miałaś na sobie bordową sukienkę i czarne szpilki, twoje włosy były starannie uczesane. Naprzeciwko was siedział spory tłumek dziennikarzy z aparatami fotograficznymi.
Było kilka dni po premierze pierwszego odcinka waszej dramy. To nie był spektakularny sukces, ale też nikt się takiego za bardzo nie spodziewał. Mimo to konferencje prasowe odbywały się tak, jak zostały zaplanowane.
Zdenerwowana, zaplotłaś dłonie na kolanach. Spotkanie jeszcze oficjalnie się nie zaczęło, ale jak zwykle tuż przed rozpoczęciem zjadały cię nerwy. Siedzący obok ciebie Hyunwoo doskonale o tym wiedział. Płynnym ruchem, tak by dziennikarze nic nie zauważyli przeniósł dłoń na twoje kolana i zaplótł swoje palce z twoimi.
- Spokojnie - szepnął. - Jestem tu z tobą.
Dobrze było czuć jego ciepło, wiedzieć, że nie jesteś tu sama. Miałaś ochotę oprzeć się o niego i położyć głowę na jego ramieniu, tak jak robiłaś to wielokrotnie przed zakończeniem zdjęć do dramy, ale wiedziałaś, że akurat tego nie wolno ci zrobić. Nie byliście parą, ale zaprzyjaźniliście się, stałaś się jego małą siostrzyczką.
Konferencja toczyła się swoim rytmem. Odpowiadałaś na pytania, przysłuchiwałaś się temu, co mówili pozostali aktorzy, uśmiechałaś się i tak w kółko.
- ______, opowiedz nam o swojej ulubionej scenie - poprosił jeden z dziennikarzy. Wzięłaś mikrofon.
- To chyba będzie scena, którą kręciliśmy na dachu - zaczęłaś, przywołując w pamięci tamto popołudnie. Wciąż pamiętałaś jak się wtedy bałaś, ale gdyby nie ten dzień nie byłoby cię tu teraz. - Było naprawdę wysoko i w pewnym momencie musiałam upozorować kontuzję. Trochę za bardzo się wczułam i naprawdę nieźle nadwyrężyłam sobie kostkę, ale mimo to dobrze to wspominam - prawdziwym powodem, dla którego polubiłaś tamtą scenę był fakt, że przejęty Hyunwoo następnego dnia rano stał przed twoim blokiem dopóki nie wypatrzył cię w jednym z okien i dopóki nie wpuściłaś go na górę. Od tego dnia widywaliście się o wiele częściej.
Dziennikarzy zadowoliła twoja odpowiedź.
- Wygląda na to, że wszyscy dobrze się dogadujecie. Hyunwoo, zdradź nam z kim najlepiej ci się współpracowało - padło z drugiego końca sali.
Chłopak przejął od ciebie mikrofon.
- Rzeczywiście, na planie nie było większych spięć. Najprzyjemniej wspominam sceny nagrane z udziałem ______. To jej pierwsza drama, dlatego proszę, przyjmijcie ją ciepło~
***
Samolot wylądował na lotnisku z lekkim opóźnieniem. Tak naprawdę wcale nie chciałaś nigdzie lecieć, po prostu tak wypadało. W twojej rodzinie panował zwyczaj, że kiedy coś się działo, zawsze byliście razem.
Odebrałaś bagaż i dopiero siedząc w taksówce ponownie uruchomiłaś swój telefon. Powitał cię sms od Hyunwoo:
Wrócisz za 128 dni. Czekam
Uśmiechnęłaś się, odpisując. To minie szybciej niż myślisz
- I tak zbyt długo. Zamierzam skreślać dni w kalendarzu
- Brzmi, jakbyś był ode mnie uzależniony
- Może jestem
***
- Jeszcze 7 godzin i 22 minuty
- Doliczyłeś opóźnienia?
- Nie biorę ich w ogóle pod uwagę, chcę Cię już tutaj
Niedługo potem wsiadłaś na pokład samolotu. Wracałaś. 128 dni minęło, nareszcie.
Tym razem wylądowałaś punktualnie. Bez problemu odebrałaś swoją walizkę i po odwiedzeniu toalety ruszyłaś przez ogromną halę przylotów. Ludzi było dużo, ale znałaś to miejsce na tyle dobrze, że nie był to dla ciebie problem.
Zauważyłaś go niemal natychmiast. Stał niedaleko wyjścia, trzymając niewielki bukiecik kolorowych kwiatów. Puściłaś rączkę walizki i rzuciłaś się biegiem w jego stronę. Zaraz potem kwiaty leżały na podłodze, a ty wirowałaś w powietrzu, oplatając go ramionami za szyję.
- Tęskniłam za tobą - powiedziałaś, stojąc już na ziemi.
- Ja za tobą też. Nie wyjeżdżaj już więcej - poprosił.
Pokiwałaś głową, wdychając znajomy zapach jego koszulki.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz